Choć Gorilla Events przestrzega właścicieli food trucków – jadąc do Nysy zabierzcie dodatkowe lodówki – i tak wielu z nich ostatniego dnia zlotu musiało wywieszać karteczki „zjedliście nas”. Czas na podsumowanie tegorocznego zlotu.
Gorilla Events znów w Nysie
Food Trucki pod Halą Nysa to trzy dni kulinarnej uczty. Smakosze mogli zjeść m.in. mix. pierożków azjatyckich, meksykańską quesadillę, węgierskie kołacze, czy też burgery Pasibusa na turbodoładowanie. Każdy wóz oferował coś specjalnego, według własnych sprawdzonych przepisów.
– Nysa zjadła nam wegetariańskie curry, ale to krewetki z sosem limonkowo-miętowym były prawdziwym hitem – mówi Kamil Malicki z Coco Loco Boyyzzz.
Kuchnia karaibska dzięki mieszance kolorów i smaków, z domieszką mleczka kokosowego, chili, salsy i ryżu jaśminowego cieszyła się w Nysie największym zainteresowaniem. Nysianie znów pokazali, że są otwarcie na nowe smaki.
Jak mówi Piotr Koppel z Gorilla Evetns – pomimo upału, frekwencja znów dopisała, zwłaszcza w godzinach wieczornych, kiedy mieszkańcy wracali z wypoczynku.
– Nikt nie może narzekać, każdy truck serwował każdego dnia kilkaset porcji i wszyscy wyjadą zadowoleni.
Sądząc po reakcjach pytanych przez nas osób, Nysa również zapamięta ten zlot jako bardzo udany. Zapamięta do jesieni, bo wtedy prawdopodobnie znów powrócą restauracje na kółkach.
Na ochłodę serwowano zimne napoje, mrożone owocowe przysmaki, czy też yerba mate mojito od Yerba Mamy.
