Podczas dzisiejszej sesji, nyscy radni zajęli jednomyślne stanowisko, sprzeciwiając się likwidacji bezpośredniego połączenia kolejowego relacji Nysa-Wrocław. Choć działanie przyszło zbyt późno, Polregio będzie musiało wziąć pod uwagę mocny sygnał z Nysy i Grodkowa przy kolejnych tego typu krokach. Samo połączenie ma wrócić do rozkładu za trzy lata, jeśli poprawią się warunki techniczne i finansowe.
Radni tym razem zgodni
Nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Nysie z wydawałoby się 20-minutowej, przekształciła się w blisko trzy godzinną debatę o stanie kolei. Władze Nysy zarzucają samorządowi województwa brak dialogu i dyskryminowanie Nysy, a przedstawiciele marszałka odpowiadają, że wszystkiemu winny brak środków na modernizację taboru, w tym środków z KPO. Pomimo zapowiedzi, burmistrz nie wierzy, że to rozwiązanie tymczasowe, na czym najbardziej mają ucierpieć studenci. – W mojej opinii, nie powinniśmy dyskutować, czy zostawić połączenie bezpośrednie z Wrocławiem, ale żądać poprawy jego jakości – mówił podczas sesji radny Marek Święs. – Nasze zdanie musi być bardzo stanowcze i musimy doprowadzić do elektryfikacji linii Nysa-Wrocław.
Co zrobi Marszałek?
Przegłosowany apel Rady Miejskiej trafi teraz do władz samorządu województwa, które decydują o organizacji ruchu regionalnego na kolei. Nic nie wskazuje jednak na to, że cokolwiek się w tej sprawie zmieni. Obecny podczas sesji w Nysie dyrektor Polregio w Opolu Sylwester Brząkała tłumaczył, że ograniczenie kursów składów spalinowych do Wrocławia to ruch wyprzedzający z powodu braku nowych i ekologicznych maszyn. W innym przypadku zarządca ruchu musiałby rozważyć całkowite zamknięcie połączenia. Zamiast tego, zostanie utrzymanych 5 kursów, ale z przesiadką w Brzegu. – Nic nie stoi na przeszkodzie, aby Urząd Marszałkowski zaciągnął kredyt na nowe maszyny – argumentowała podczas obrad radna Sejmiku, Martyna Nakonieczny. – Marszałek nie musi czekać na środki z Unii Europejskiej.
Nysa musi poczekać nawet kilka lat na nowe składy, a Marszałek Buła został wywołany do tablicy, wobec silnego głosu sprzeciwu okolicznych mieszkańców. – Nowy tabor pojawi się najwcześniej za około 3 lata, bowiem dopiero teraz Urząd Marszałkowski rozpoczął przygotowania do przetargu – mówi Kordian Kolbiarz. – Odbieramy to zaniechanie jako lekceważenie, ignorowanie i dyskryminowanie mieszkańców Nysy, Powiatu Nyskiego, Gminy Grodków.
Dodajmy, że również zarząd powiatu nyskiego wyraził poparcie dla działań Rady Miejskiej w Nysie. Do dialogu muszą włączyć się też Polskie Koleje Państwowe, odpowiedzialne za stan infrastruktury.
Trudno też nie zwrócić uwagi na to, że w czasie dzisiejszej debaty kilka osób obecnych na sali chciało się wyraźnie ogrzać w blasku kamer. „Z korzyścią dla Nysy” i pod hasłem otwartości nyskiego samorządu. Im bliżej wyborów, płomiennych wypowiedzi będzie przybywać.