Trwa zbiórka na turnus rehabilitacyjny dla chłopca. Wesprzyjmy ją w miarę naszych możliwości.
Link do zbiórki – kliknij
Opis zbiórki
Szanowni Państwo,
Zbiórka ta utworzona jest w celu pokrycia kosztów dwutygodniowego pobytu Adriana razem z mamą na turnusie rehabilitacyjnym nad polskim morzem.
Wyjazd na ten turnus jest olbrzymią okazją – zarówno dla Adriana, jak i dla nas, rodziców. On ma szansę poprawić swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, a my mamy szansę na zwykłą rozmowę z rodzicami dzieci, którzy przechodzą to samo.
Mamy szczerą nadzieję, że po wszystkich przejściach, turnus i związane z nim poznanie dzieci, które zmagają się z tymi samymi problemami, co Adrian, podniesie go na duchu. Zwiększy jego poczucie własnej wartości oraz wzmocni świadomość, że NIE JEST SAM w tej sytuacji.
A nuż uda mu się zawrzeć przyjaźni na całe życie – oparte na wzajemnym zrozumieniu.
Turnus składa się z codziennych zajęć zdrowotnych, które przyśpieszą procesy rekonwalescencji po operacji oraz wspomogą zbudować zdrowotną rutynę, a przede wszystkim – pozwolą cieszyć się życiem!
Poznajcie Adriana Niedźwiedzkiego – naszego młodego serduszkowego Wojownika, który w swoim 10-letnim życiu przeżył tyle, że żaden Spider-Man się z nim nigdy nie zrówna.
W lutym 2014 roku nastał najpiękniejszy i najstraszniejszy dzień w życiu nas, rodziców Adriana. Wiedzieliśmy, że od tego momentu wszystko się zmieni, ale zupełnie nie wiedzieliśmy, gdzie nas ta historia zabierze.
W siódmej dobie życia, Adrian przeszedł pierwszą (i nie ostatnią) operację na swoim małym sercu. To była operacja, która uratowała jego życie – w kolejnych latach przeszedł takich operacji jeszcze cztery. Ale na tym, niestety, historia z salą szpitalną się nie kończy. Malutkie ciało Adriana przetrzymało o wiele, wiele więcej.
Doszły dwa cewnikowania serca, zabieg wszczepienia stymulatora serca z koniecznością kolejnego otwierania klatki piersiowej oraz dwie operacje wszczepienia implantów ślimakowych do obydwu uszu. Skąd te uszy? W grudniu 2019 roku Adrian w konsekwencji ponad 2,5-godzinnej reanimacji oraz dwumiesięcznym pobycie w śpiączce farmakologicznej stracił słuch.
Czy te wszystkie sytuacje go jakkolwiek złamały?
Nie. Adrian kocha życie ponad wszystko inne i dzielnie walczy o nie każdego dnia, a my – jako rodzice – staramy się zrobić wszystko, aby mu to ułatwić.
Jednym z takich ułatwień miał być wyjazd na specjalistyczny turnus rehabilitacyjny.
To było jedno z naszych największych-małych marzeń.
Dlaczego?
Ponieważ chodziło o turnus organizowany właśnie dla takich dzieci jak Adrian – małych Wojowników z wadami serca.
Ostatnio, podczas rekonwalescencji po kolejnej operacji, przyszła do nas decyzja, po której serca zabiły szybciej. Zakwalifikowaliśmy się na wyjazd!
Entuzjazm niestety szybko opadł. Koszty takiego turnusu przekraczają nasz budżet – wszystkie nasze dotychczasowe oszczędności, które zostawialiśmy na ten cel, prysły w okamgnieniu po prawie miesięcznym pobycie naszej rodziny w Łodzi, który bynajmniej nie miał celów turystycznych. Znaleźliśmy się tam z powodu kolejnej operacji Adriana.
Ze względu na stan zdrowia, Adrian od wielu miesięcy nie spotyka się z rówieśnikami, nie uczęszcza do szkoły, ani na żadne zajęcia dodatkowe, które do tej pory sprawiały mu ogromną frajdę.
Wszyscy wiemy, że dzieci w jego wieku powinny mieć kontakt z innymi dziećmi. Ale co z dziećmi chorującymi na takie wady jak Adrian?
Nasz syn dojrzewa i coraz częściej zadaje nam, rodzicom, najcięższe z możliwych pytań: dlaczego akurat on? Dlaczego nie może iść na podwórko i pograć z chłopakami w piłkę? Dlaczego nie może wejść i poskakać na trampolinie? Po co te ciągłe wizyty w szpitalu i stresujące zarówno dla niego, jak i dla nas, ostrzeżenia „nie rób”, „uważaj”, „zwolnij”.
Choroba wpływa na człowieka na wiele sposobów. Kontakt z innymi ludźmi – tak nam przecież potrzebny – jest jednym z nich. Adrian przez swoją chorobę ma znikomy kontakt z rówieśnikami – dzieci przez jego niedosłuch i trudności w komunikacji najzwyczajniej w świecie zniechęciły się do niego, mimo że jest radosnym i przyjacielskim chłopcem.
Zdrowie jest największym z cudów.
Kiedy jedziecie ze swoim dzieckiem na zajęcia z piłki nożnej – ja z moim jadę na zajęcia z logopedii.
Kiedy zawozicie je na basen – ja Adriana odwożę do fizjoterapeuty, aby skorygował jego zdeformowaną klatkę piersiową.
Kiedy Twoje dziecko ma ochotę na spotkania z rówieśnikami – bierze do ręki rower i leci na spotkanie co sił.
Adrian wtedy co sił próbuje nadrobić zaległy materiał szkolny, albo odbywa powolny spacer w gronie nas i swojej młodszej siostry.
Każda wizyta na placu zabaw musi się odbywać pod czujnym okiem dorosłej osoby – strach przed tym, że po jego przejściach coś może mu się stać, daje się nam mocno we znaki, przez co nie pozwalamy mu wychodzić samemu z domu.
Bardzo prosimy Państwa – wszystkich razem i każdego z osobna – o pomoc w zbiórce środków na ten wymarzony wyjazd oraz o rozpowszechnienie naszej zbiórki.
Każda złotówka MA ZNACZENIE (naprawdę, to nie jest tylko takie gadanie) – tak samo jak każde udostępnienie.
Jeżeli uda się zebrać nasz cel – będziemy najszczęśliwszymi rodzicami świata.
Więcej informacji o Adrianie znajdziecie na jego stronie facebookowej: Adrian – chłopiec z połową serca.
Dziękujemy!