Konsternacja i niedowierzanie po ostatnim gwizdku drugiego spotkania Stali Nysa ze Ślepskiem Suwałki. W rywalizacji o mistrzostwo I ligi suwalczanom do pełni szczęścia brakuje jednej wygranej. Stal na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Kiedy kibice Stali opuszczają halę w czasie trwania meczu oznacza to, że drużyna zawiodła po całości. Trudno wskazać przyczynę porażki w naszym zespole. Łatwiej jest napisać, że wczoraj i dziś gościom wychodziło niemal wszystko. – To niewiarygodne, ale rywale w naszej hali serwowali lepiej niż my – ocenia środkowy Stali, Maciej Zajder. – Na pewno będziemy musieli ustabilizować przyjęcie, bo to klucz do dobrego ataku. Do tego trzeba dołożyć bardzo dobre przyjęcie i asekurację w obronie drużyny przyjezdnej i mamy receptę na sukces podopiecznych Mateusza Mielnika. Na razie to wystarczyło na przeciętnie grającą Stal. Co będzie dalej? Jeśli ktoś ma wstrząsnąć zespołem to jest to na pewno Krzysztof Stelmach. Doświadczony szkoleniowiec ma kilka dni na odbudowanie morale swoich siatkarzy i wyciągnięcie odpowiednich wniosków.
W Suwałkach żółto-niebiescy będą musieli sobie radzić bez naszego środkowego. Zajder będzie wyłączony z gry minimum na dwa tygodnie. Przypomnijmy, że w poprzednim mistrzowskim dla Stelmacha sezonie, jego AZS Częstochowa na początek finałów również uległ dwukrotnie Lechii Tomaszów, by ostatecznie zwyciężyć kolejne trzy spotkania. Historia lubi się powtarzać.