Wyglądem przypomina przerośnięty koper i osiąga rozmiary nawet do 5 metrów. Mowa o Barszczu Sosnowskiego, który jest właśnie w fazie kwitnienia. W naszym regionie w ostatnich latach zaatakował m.in. w Radzikowicach i Głębinowie. Wyglada niewinnie, ale kontakt z Barszczem Sosnowskiego może powodować rozległe oparzenia skóry i trudne do wyleczenia rany. Słoneczna pogoda i upały sprzyjają rozrastaniu się tej toksycznej rośliny zagrażającej zdrowiu ludzi i zwierząt. Potęgują również jej szkodliwość.
W połowie ubiegłego wieku Barszcz został zawleczony do Polski z Kaukazu, stąd też bywa nazywany „zemstą Stalina”. Miał służyć jak pasza dla zwierząt, ale okazało się, że jest toksyczny. Niestety, zaczął się błyskawicznie rozprzestrzeniać.
Roślina zawiera parzącą substancję tzw. furanokumarynę, której działanie nasila się podczas słonecznej pogody i wysokiej temperatury oraz przy dużej wilgotności powietrza. Im dłuższy jest nasz kontakt z łodygą, liśćmi czy kwiatami, tym więcej związków kumarynowych dostaje się do organizmu. Barszcz Sosnowskiego może powodować dotkliwe poparzenia, a w skrajnych przypadkach nawet martwicę skóry lub bielactwo.
Trzeba też pamiętać, że samo przebywanie w pobliżu Barszczu Sosnowskiego może być niebezpieczne. Wszystko za sprawą zawartych w nim olejków eterycznych, których wdychanie może wywołać bóle i zawroty głowy oraz nudności.
W przypadku, kiedy doszło do kontaktu z rośliną, należy natychmiast udać się do lekarza. Najlepiej przemyć skórę wodą z mydłem i unikać słońca przez co najmniej 2 dni.
O występowaniu tej toksycznej rośliny można informować m.in. Straż Miejską oraz Wydział Rozwoju Wsi w Urzędzie Miejskim.
Foto: Wikipedia