22 listopada 1945 w Nysie władze Nysy zlikwidowały Straż Miejską. Paradoksalnie powodem była skuteczność pracy funkcjonariuszy i rozprawienie się z szabrownikami.
To jedna z ciekawszych historii powojennej Nysy kiedy losy niemieckich obywateli miasta mieszały się z przybyłymi do Nysy Polakami. Kiedy w 1945 r. Zacharow i Kuspis oddali administrację miasta w ręce władz polskich, było wiadomo, że nie będzie łatwo odbudować zrujnowane miasto. Osadnicy z różnych części Polski i z ziem odzyskanych musieli borykać się z ograniczoną ilością mieszkań. W maju 1945 roku do Nysy przyjechał pierwszy Starosta Wincenty Karuga. Razem z prezydentem miasta Janem Kojem musieli borykać się nie tylko z warunkami bytowymi dla przybywających brygad i robotników. Spory problem stanowili szabrownicy.
Milicja Obywatelska oraz Urząd Bezpieczeństwa Publicznego nie spełniały swojej roli. Pomóc miała Straż Miejska powołana 2 lipca 1945. Jej głównym zadaniem było pilnowanie opuszczonego mienia, lotne patrole, czy też dbanie o bezpieczeństwo pasażerów na dworcu pkp. Pierwszym komendantem był Adam Stopczyński. Dzięki tej formacji skutecznie udało się odebrać szabrownikom znaczne ilości zrabowanego mienia poniemieckiego. Zaostrzenie kar przez Rząd w Warszawie spowodował, że szabrowników ubywało. Ci złapani ponieśli surowe konsekwencje, a to odstraszało kolejnych chętnych. Normalizacja stosunków Rady Miejskiej z MO i UBP spowodowały, że Straż Miejska została rozwiązana po kilku miesiącach działania. Formację ponownie powołano do życia kilkadziesiąt lat później.