Nie tylko pielgrzymka – to wyzwanie i rekolekcje w ruchu
Ekstremalna Droga Krzyżowa (EDK) to nie jest zwykła forma nabożeństwa. To duchowa wyprawa, której celem jest głęboka refleksja nad własnym życiem, wartościami, a także odnalezienie w sobie siły, by mierzyć się z codziennością. Tegoroczne hasło EDK – „Nie ma, że
się nie da” – idealnie oddawało istotę tego wydarzenia.
Każdy uczestnik idzie samotnie lub w niewielkiej grupie, w ciszy, rozważając 14 stacji Drogi Krzyżowej, rozlokowanych na trasie. Pomocą służą przygotowane wcześniej medytacje – w tym roku wyjątkowo mocne i osobiste, będące wezwaniem do:
- wyjścia poza strefę komfortu,
- zmierzenia się ze słabościami zarówno fizycznymi jak i duchowymi,
- uwierzenie, że z Bożą pomocą i wewnętrzną determinacją można zrobić coś pozornie niemożliwego.
To hasło ma też praktyczne znaczenie: w pracy, rodzinie, relacjach, w marzeniach – ile razy mówimy sobie: ,,nie da się”? Hasło EDK uczy, że warto próbować, podejmować wyzwania, nie poddawać się. To zachęta do życia z odwagą, odpowiedzialnością i zaangażowaniem.
Różne trasy – jedno pragnienie: przemiana
W 2025 roku EDK odbyła się w ponad 500 miejscach w Polsce i za granicą. Szczególnie dużą frekwencję odnotowano w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu, ale też w mniejszych miejscowościach, takich jak Nysa, Ząbkowice Śląskie, Sandomierz czy Krosno. Wiele tras prowadziło przez miejsca odludne, często wymagające dobrej kondycji fizycznej i odporności psychicznej – uczestnicy musieli zmierzyć się nie tylko z dystansem i pogodą, ale też z własnymi słabościami.
Świadectwa uczestników – więcej niż wysiłek
– „Szłam sama. Deszcz padał całą noc, momentami miałam ochotę zawrócić. Ale właśnie w tej bezradności poczułam, że ktoś mnie prowadzi” – mówiła Ania, która po raz pierwszy uczestniczyła w EDK w okolicach Zakopanego.
– „Zrozumiałem, że nie jestem sam z moimi pytaniami. Cisza i ciemność tej nocy powiedziały mi więcej niż niejeden wykład czy kazanie” – dzielił się Piotr, który wybrał trasę spod Jasnej Góry.
- ,,Myślałam, że nie dam rady, że dopadną mnie moje lęki, że choroba o sobie przypomni, ale udało się, doszłam do celu z dziewięcioosobową grupą. Przeszliśmy 45 km nocą w 13 godzin. Jestem taka szczęśliwa, że się udało” – opowiedziała Ania z Legnicy, która poszła pierwszy raz na EDK.
-,,Na trasie złapała mnie rwa kulszowa. Myślałam, że nie dojdę, że zadzwonię po Tatę i wrócę do domu. Ból był nie do zniesienia. W grupie był Marcin, który zatroszczył się o to, abym nie została sama na tyle grupy, dzielnie mi towarzyszył idąc równo moim wolnym tempem. Na
najbliższej stacji zażyłam moją tabletkę przeciwbólową, ból puścił. Doszłam do celu i bardzo się cieszę, że mi się udało, bo ,,nie ma, że się nie da”- swoim świadectwem podzieliła się Kamila.
- Za mną chodzi zdanie z 13 stacji rozważań EDK: ,,prawdziwe życie to nie rzeczy, które możesz zabrać, ale chwile które ofiarowałeś innym”. Wierzę, ze coś się zmieniło po tym EDK. Jeszcze nie wiem, co Pan Bóg ze mną nawyrabiał, ale chciałbym utrzymać to dobro, które tam dostałem – mówi Marcin uczestnik EDK z Legnicy.
- Zdanie z jednej z ekstremalnych modlitw jakie pozostanie ze mną po tej drodze krzyżowej: ,,Panie daj mi odwagę, żeby kochać mimo wszystko” - Dorota z Legnicy
- Hasło z EDK, które mocno utkwiło mi w głowie: ,,Trzeba wybrać samotność, żeby móc kochać”. Musimy nauczyć się kochać siebie, musimy uleczyć swoje rany, szczególnie te z dzieciństwa wówczas będziemy gotowi pokochać drugiego człowieka – Ewa z okolic Nysy, która trzeci raz uczestniczyła w EDK.


W ciszy rodzą się odpowiedzi
Ekstremalna Droga Krzyżowa nie jest wydarzeniem dla każdego – wymaga decyzji, przygotowania, odwagi. Ale dla tych, którzy się na nią zdecydują, często staje się przełomowym momentem w życiu. Jak podkreślają organizatorzy, nie chodzi o sportowy wynik, ale o wewnętrzną przemianę.
Zakończenie bez fanfar – ale z nowym spojrzeniem
Nie ma tu mety, fanfar ani medali. Uczestnicy po cichu wracają do swoich domów – zmęczeni, ale często z poczuciem, że coś ważnego się w nich wydarzyło. Bo EDK to droga – nie tylko ta fizyczna, ale przede wszystkim wewnętrzna.
Kiedy w życiu dopadają nas ciężkie chwile , brakuje nam sił, sensu życia to wówczas mówimy: ,,Nie dam rady”, ale EDK przypomina. To nie prawda, że się nie da. Da się – choć będzie bolało, choć będzie ciemno. Choć trzeba będzie iść samemu, w milczeniu, pod górę. To droga, na której Bóg mówi: ,,nie jesteś sam. Jestem obok. Każdy krok ma sens”. I nagle okazuje się, że tam, gdzie my widzimy koniec, On pokazuje początek.
Ekstremalna Droga Krzyżowa to nie sport. To wybór życia, które nie ucieka od trudu. Które nie boi się upaść – i powstać. Bo przecież: ,,Nie ma, że się nie da” .



Napisz komentarz
Komentarze