Pierwsza porażka na własnym parkiecie stała się faktem. W 17 kolejce I ligi mężczyzn Stal Nysa uległa 2:3 drużynie BBTS Bielsko Biała. Przewaga w tabeli nad resztą stawki wciąż jest bardzo wysoka. Szansa na rehabilitację już 18 stycznia. Nysa podejmie Norwid Częstochowa.
W I rundzie Hala Nysa była nie do zdobycia. Tym razem w meczu na szczycie, po emocjonującym spotkaniu podopieczni Krzysztofa Stelmacha musieli uznać wyższość przyjezdnych. Już pierwszy set – wygrany przez gospodarzy na przewagi – pokazał, że bielszczanie przyjechali do Nysy powalczyć o ligowe punkty. Po drugim i trzecim secie, kibice Stali zastanawiali się co stało się z dobrą dyspozycją drużyny. Zryw w czwartej partii pozwolił na to, że o wygranej zdecydował tie-break. W nim więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Harry’ego Brokkinga. Dzięki wygranej 15:12 goście odnieśli dwunaste zwycięstwo z rzędu. Wygląda na to, że obie ekipy mają największe szanse zameldować się w finale Krispol I Ligi.
To druga porażka w ostatnim czasie, po serii 14 wygranych z rzędu. W klubie słychać głosy, że to potrzebny kubeł zimnej wody. Przypomnijmy, że przed rokiem w fazie zasadniczej brylowali siatkarze z Tomaszowa Mazowieckiego. Kryzys formy przyszedł w play-offach, przez co Lechia nie zagrała nawet w finale rozgrywek. Doświadczony sztab trenerski Stali po ostatnich występach ma spory materiał do analizy.
Stal Nysa 2:3 BBTS (27:25, 21:25, 22:25, 25:19, 12:15)
MVP spotkania: Jarosław Macionczyk